Archiwum luty 2004


lut 24 2004 Za chwile ide szukać Nemo!
Komentarze: 3

Rzyczcie mi powodzenia bo o 10,00 ide szukać Nemo i niewiem czy mi się to uda. Z naszego osiedla organizują wyjście do kina za darmoche. Tak samo codziennie za darmoche dalej łaże na tego pingla. Ale jużjest nieźle bo się szkole.W turnieju na dwadzoeścia pare osób zająłem 7 miejsce. Potem już zostali tacy sami wielkoludzi którzy grają w klubach. Ale musze siępochwalić, że po tej grze rozłorzyłęm tego który dostał 2, 3 i 4 miejsce. To 4 dostała dziewczyna ale graliśmy trzy sety i ja wygrałem w dwóch a ona w jednym. Po Nemoku jade do Katowic na kontrole szkieł kontaktowych. Mam nadzieje, że niebęde tam tak jak kiedyś czekał 5 i pół godziny. Aaaaaa. Jestem głodny i niewiem co se mam zrobić. Ide coś poczukać. Nara!

horry_pioter : :
lut 19 2004 Dzisiaj se popykałęm w pingla.
Komentarze: 2

Nomanie byłem se dzisiaj na Bushido a tam są trzy stoły do pingla i przyszedłem tam na 9,00 a siedziałem do 14,00. Pięć godzin tam siedziałem! Ale musze przyznać, że warto było. Jutro znów tam ide(mam nadzieje). A teraz mnie ręka boli ;( od tego ciągłego pykania. Dziasiaj tłusty czwartek. Będe musiał gdzieś spalić te pączki. Może po schodach pobiegam. Ponoć jedno wbiegnięcie na 10 piętro to spalenie dwóch pączków. Jeżeli tak to ja z tymi schodami nie mam problemów. Ale jeszcze zobaczymy. Jak przyszedłem do domu to czytam Harrego Pottera. Skończyłęm piątą część (teraz mama jest w trakcie) i zabieram sięza pierwszą. Postanowiłem przeczytać wszystkie części od nowa. Jestem na jakiejś 210 w pierwszym tomie. Ale niebęde wam nawijał o Harrym. Pozdrawiam wszystkich! Nara

horry_pioter : :
lut 18 2004 Na rowerku se fajnie pojeździłem...
Komentarze: 2

Opowiem dzisiaj troche przeszłość. A było to tak: umówiliśmy się z kumplem na rowerki. No to przyjeżdża po mnie i jesteśmy uradowani bo już od miesiąca wyczekujemy lata. W prawdzie jeszcze się nie doczekaliśmy ale obyło się bez lata. No więc wyciągamy mojego rowera z komórki i patrzymy. Nie ma powietrza w kołach. No ale trudno się dziwić. Przecież nie był pompowany od tak długiego czasu... No to pompujemy z tyłu a potem zabieramy się za przednie koło. Ale patrzymy a tu wentyl lata. No ale trudno. Dajemy pompke na wentyl i zaczynamy pompować ale tu nagle bum. Wentyl się urywa. Myśmy tam zaniemówili no bo co teraz. Stwierdziliśmy, żę chyba niezbyt se pojeździmy. No ale nie poddawaliśmy się i zaczęliśmy szukać nowej dentki. Nagle eureka! Jest dentka, co więcej numer 26 (numer mojego koła). No więc co teraz? No bo musieli byśmy odkręcać całe koło(dentka jest pod oponą więc nie da się jej wyciągnąć). Postanowiliśmy zdejmować koło. ALe niemieliśmy dobrego klucza do tego. No to ja poszedłem do sąsiadów. No to nam dali i jedną odkręciliśmy ale drógiej nie umieliśmy. No to ten sąsiad nam pomógł ale on teżnie umiał. No to musieliśmy z młotka pociągnąć. Wreszcie się udało to zdjeliśmy opone a potem starą dentke. Potem jak włożyliśmy nową to niedało się napompować bo coś się stało z pompką. W końcu ją napraewiliśmy. A jak napompowaliśmy to musieliśmy wkładać koło na rower. I po wszystkim co trwało 2h 20min. pojechaliśmy sobie na godzine na rowery. Dzisiaj (mam nadzieje) jedziemy 20gi raz. To koniec mojej chistorii. Pozdrawiam wszystkich! Nara!

horry_pioter : :
lut 13 2004 Szkolne walentynki...
Komentarze: 5

No i po szkolnych walentynkach. Było ciekawie bo w szkole na trzeciej lekcji kiedy zaczeli wygłaszać przez głośniki jakieś poematy byliśmy w świetlicy w której głośniki są zepsute. No to pani pozwoliła nam wyjść se na korytarz z krzesłami i posłuchać co ciekawego gadają. Dostałem tylko jedną walentynkę:(((. To jest straszne. No ale trudno. Jakoś to musze przeżyć. Musze kończyćbo tata mnie wywala! Nara!

horry_pioter : :
lut 12 2004 Ehhhh. No ja to mam jednak pecha i nic go...
Komentarze: 5

Normalnie było tak: Na nstępny dzień już było wszystko wporzo. Stwierdziłem, że napisze nową notke i potem nie zapomne i ją skopiuje. No więc się tak strasznie rozpisałem i była strasznie długa. I nagle odruchowo daje zapisz. A tu wyskakuje mi napis, że wyłączyli mnie z bloga bo był jakiś błąd. Normalnie tak się wkurzyłem bo napisałem tę notke strasznie długą i walnąłem z całej siły ręką w ściane. Ehhhhh. To był błąd. Potem nie przez cały dzień bolała mnie i miałem ją całą czerwoną;). No ale starałem się na nią nie zwracać uwagi. No więc postanowiłem napisać jeszcze raz. Trzymajcie kciuki, żebym nie zapomniał skopiować. A właściwie to na wszelki wypadek już skopiuje gdyby na przykłąd zrobiło się trzęsienie ziemi i komputer by mi się wyłączył albo trąba powietrzna by przyszła i odłączyła kopa od prądu. A zapewniam was, że przy moim szczęściu to jest możliwe. Jest!! Skopiowałem i nic się nie stało. Szczeże mówiąc to myślałem, że jak już będe miał naciskać "skopiuj" to nagle mnie piorón z za zamkniętego okna z tego bezchmurnego nieba szczeli. Na szczęście nie trafiłem. Być może se nietrafił bo mieszkam na 10 piętrze i mógł trafić piętro niżej bo słyszałem takie charakterystyczne: "Aaaaaaa!!!!"(biedni sąsiedzi). No więc moge wrócić do pisania "normalnego". Wczoraj tata wyciągnął coś takiego co ma trzy końcówki a na górze jest śróbka którą można do czegoś przykręcić. Na końcu tych trzech końcówek są takie gumowe kulki, którymi można zachaczyć o co się chce. Wiem, że to jest niezrozumiałę i trzeba mieć niezłą wyobraźnie, żeby to zobaczyć ale jest to dość skomplikowana do opisania "rzecz". No więc powiedział mi, że można na tym "czymś" zamontować lampe chalogenową (mój tata zajmuje się między innymi robieniem zdjęć do gazetek. Te gazetki są takie jak na przykład dostajecie z Reala albo Makro. To ja z moim tatą robimy do tych gazetek zdjęcia. Moge wam tylko powiedzieć, że jest to dość monotonna robota bo jak czasami przynoszą nam do domu 6 kartonów z produktami to można się przerazić). Lampy chalogenowe służą, żeby zrobić dobre oświetlenie. Mamy dwie takie lampy. No i do jednej musze teraz zamontowć takie "coś" dziwnego. Trzeba zamontować to od dołu, żeby ta lampa dobrze się trzymała. To "coś" ma gientkie trzy nogi i można regulować jak ma stać. Tyle wiem. Ale styłu lampy nie ma żadnej dziury. Niewiem gdzie ją przymocować. A z resztą co ja wam będe gadał o jakiejś lampie? Co ona was obchodzi? Tylko powiem, że mam duży problem bo chyba będe musiał wiercić dziure w lampie:). A w tamtej notce pisałem o zupełnie czymś innym. A mianowicie jak to byłem na kabarecie Ani Mru Mru w teatrze rybnickim. Było świetnie. Naprawde. Ale to kiedy indziej bo za długa już ta notka będzie. A no ja. Musze pamiętać, żeby skopiować! Teraz, żeby tylko odruchowa nie dać zapisz. Bo jest ta notka długa. Pozdrawiam Kasie i Roxane bo tylko one czasami przychodzą zerknąć na mojego bloga. Dzięki wam wielkie. A reszte zapraszam do komentowania notek! Nara!

horry_pioter : :